Otwieram oczy i widzę nad sobą przerażoną twarz. Próbuję usiąść, lecz rozrywający ból z tyłu głowy udaremnia moje zamiary.
- Leż, straciłaś przytomność. - mówi dziewczyna.
- Co się stało? Kim jesteś?
- Nie... Nie pamiętasz mnie? - pyta wyraźnie zdziwiona. Chcę pokręcić głową, ale ból od razu dopomina się mojej uwagi.
- Jestem Leila, twoja najlepsza przyjaciółka. Poczekaj tu chwilę, pójdę po pielęgniarkę. - oznajmia i wychodzi z pokoju. Jak tu trafiłam? Nie pamiętam, lecz to nie jest najgorsze, uświadamiam sobie, że nie tylko nie pamiętam wypadku, nie pamiętam kompletnie NIC. Zaczynam się tym denerwować, ale na szczęście do pokoju wkracza pielęgniarka, a za nią Leila.
- Co się stało, słońce?
- Zupełnie nic. Właśnie dowiedziałam się, że nie pamiętam mojej najlepszej przyjaciółki. - mówię z uśmiechem.
- Oj, to niedobrze. - kręci głową wyraźnie niezadowolona. Wychodzi z sali i po chwili wraca z jakąś kobietą. Z jej białego kitla wnioskuję, że jest lekarzem. Zadają mi parę pytań, każą zamknąć oczy i dotknąć konkretnych części ciała. Robię wszystko co mi każą, a po chwili wychodzą szepcząc oraz obiecują, że zaraz wrócą. To "zaraz" przeradza się w 15 minut... Potem 30... Potem 50... Nudzę się okropnie szczególnie, że towarzystwa dotrzymuje mi jedynie niezbyt rozmowa Leila. W końcu po godzinie zjawiają się dwie pielęgniarki i oznajmiają mi, że muszą zrobić badanie i... i dalej już nie słucham. Łapią moje łóżko, a gdy proponuję, abym poszła sama to tylko wymieniają rozbawione spojrzenia. Po testach jestem tak zmęczona, że zasypiam w drodze do pokoju.
W moim śnie jestem w sali, a właściwie salach, ponieważ ściany rozdzielające pomieszczenia są zrobione ze szkła. Za szybą widzę innych ludzi. Każdy z nich ma przerażony wyraz twarzy, nie zdaję sobie sprawy dlaczego, dopóki nie dostrzegam, iż znajdujemy się w labiryncie. Szkło mieni się we wszystkich kolorach tęczy, udaje, że jest tu radośnie, że każdy jest tu szczęśliwy. Niestety to tylko złudzenie. Widzę królów i żebraków, wielkich naukowców i zwykłych ludzi, czarnych i białych, chudych i grubych... Jakiegokolwiek człowieka potrafisz sobie wyobrazić uwierz, widzę go. Żaden człowiek nie zwraca uwagi na innych, dlatego moją uwagę przyciąga chłopak, który zamiast szukać wyjścia siedzi na podłodze i uważnie obserwuje innych. W końcu jego wzrok dociera do mnie. Wpija się we mnie złotymi oczami. Mimo, że jego twarz ma obojętny wyraz czuję ciepło bijące z jego oczu, łączy nas jakby więź... Nagle chłopak prostuje się i mruga, co zrywa kontakt.
- Uciekaj... - mówi, nie słyszę go, nie mogę go słyszeć, ale jednak po głowie krąży mi głos, a słowa, które słyszę są zgodne z ruchem warg chłopaka. Nic nie rozumiem. Kręcę głową, lecz w tym momencie widzę w jego oczach niemą prośbę pełną rozpaczy i bezbronności. Po chwili leżę już na łóżku w moim szpitalnym pokoju.
---------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział!
Mam nadzieję, że sprostałam waszym wymaganiom i zapraszam do komentowania ;)
Cudowne, cudowne, cudowne! Uwielbiam twój styl pisania i jest mi BARDZO BARDZO BARDZO smutno, że zawiesiłaś poprzedniego bloga, bo tamto opowiadanie bardzo mnie wciągnęło :( Ale mam nadzieję, że tego nie zawiesisz, bo strasznie ciekawi mnie postać tego chłopca i o co właściwie chodzi :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńOpowiadania Książkoholiczki
Dzięki, dzięki :*
UsuńSpróbuję coś dziś wstawić, ale trochę się źle czuję, więc nic nie obiecuję... Jutro jadę do Wawy i wracam o 1, czyli nic raczej się nie pojawi, lecz kto wie... ;)
Masz fajny styl pisania :D
OdpowiedzUsuńJeez, z moim astygmatyzmem lepiej mi się czyta chyba jednak na telefonie - bo tło jest jednolite. Z mojim uposiledzeniem wicenia cienszko przeszyć f internetach :3
Też mam astygmatyzm ;)
UsuńPostaram się zmienić tło, nie wiedziałam, że sprawia czytanie trudnym, bo ja prawie nie używam komputera.
aha, i mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą chociaż troszkę dłuższe - bo piszesz świetnie i niecała strona w wordzie pozostawia niedosyt :D
OdpowiedzUsuń